No to kilka słów od ojca prowadzącego...
Andrzej przyszedł do nas w atmosferze skandalu z LKS Lignomat Jankowy. Przez pół roku nie mógł grać, bo związek go zdyskwalifikował. W końcu RKS zapłacił cenę wyznaczoną przez arbitraż, dlatego oczekiwania wobec niego były ogromne - jeśli klub tak walczy o piłkarza, to musi być tego wart. Jeśli dobrze pamiętam to grał na pozycji lewoskrzydłowego, naturalne więc było, że wszyscy będą go porówynywać do Krzywego. Dyplomatycznie powiem, że Jackiem to nigdy nie był...

Zagrał parę dobrych meczów. W meczu z Ruchem przeszedł nawet do historii klubu - pierwsza bramka RKSu w I lidze - z wolnego! Później niczym już się nie wyróżniał. Słyszałem, że w ostatnim roku u nas miał paskudną kontuzję - poważne złamanie nogi, które pewnie zatrzymało dalszą karierę... Szkoda zawodnika - dobrze, że się odnalazł i jest coachem!