Kowalski wypożyczony
W ubiegłym tygodniu obrońca RKS Fameg Artur Kowalski został wypożyczony do końca rundy jesiennej, z możliwością przedłużenia do końca sezonu 2001/2002, do ŁKS-u Łódź.
Kowalski urodził się 4 listopada 1971 roku, jest wychowankiem RKS Radomsko. Swoją karierę zaczynał w 1984 roku, a jego pierwszym trenerem był Jan Nowak, który przed laty bronił bramki RKS, w czasach gdy klub występował w klasie okręgowej.
Kowalski jednak nie zawsze grał w Radomsku. Przez 2 lata bronił barw Pilicy Tomaszów Mazowiecki w III lidze, a aż przez 3,5 roku występował w Rakowie Częstochowa (I - IV liga). Właśnie w barwach tego klubu zadebiutował w sezonie 1996/1997 w ekstraklasie. Było to 28 lipca 1996 roku, a Raków uległ wtedy w Katowicach GKS-owi 1:2. W I lidze Kowalski rozegrał jedynie 6 spotkań i jesienią tego roku wrócił do Radomska.
Do jesieni ubiegłego roku był filarem obrony i kapitanem RKS Fameg w II lidze. W przełomowym dla naszego klubu sezonie 2000/2001 rozegrał 26 spotkań, z czego 17 w pełnym wymiarze. Przez kilka lat występów RKS Fameg w II lidze Kowalski strzelił 2 gole.
Dopierała w ŁKS
Piłkarz RKS Fameg, Rafał Dopierała, został do końca rundy jesiennej wypożyczony do ŁKS Łódź.
Przypomnijmy, że Dopierała urodził się 8 lipca 1972 roku w Łodzi i jest wychowankiem słynnego Widzewa. W trakcie swojej kariery występował jeszcze w Baucie Zgierz, Włókniarzu Pabianice, KS Myszków i Ceramice Opoczno. Do Radomska trafił w lipcu 1994 roku. W sezonie 1994/1995 jeszcze RKS TED Radomsko wywalczył historyczny awans do II ligi, a Dopierała z 33 bramkami był najskuteczniejszym piłkarzem wszystkich ośmiu grup III ligi (drugi w tej klasyfikacji z 26 trafieniami był M. Łuszczyński z Moto Jelcz Oława z grupy dolnośląskiej). Po tym sezonie Dopierała zwyciężył w plebiscycie na najpopularniejszego sportowca Radomska, a w plebiscycie województwa piotrkowskiego zajął 10 miejsce.
Dopierała strzelił dla klubu z Radomska w II lidze aż 31 goli, a więc najwięcej z wszystkich piłkarzy. W przełomowym dla RKS Fameg sezonie 2000/2001 Dopierała był zmiennikiem grającego trenera Piotra Mandrysza i Mirosława Kality. Wystąpił w 34 spotkaniach, z czego w ośmiu w pełnym wymiarze i zdobył 2 bramki. W ekstraklasie Dopierała zadebiutował 22 lipca w meczu z Pogonią Szczecin. W sumie w I lidze wystąpił w 4 spotkaniach. Przeciwko Groclinowi Dyskobolii Grodzisk Wlk. wyszedł na boisko od pierwszej minuty i otrzymał w tym spotkaniu dwie żółte, a w konsekwencji, czerwoną kartkę i musiał opuścić murawę.
Puchar Ligi
W dniach 29 - 30 sierpnia zostały rozegrane pierwsze mecze czwartej rundy Pucharu Ligi. RKS Fameg zremisował w Chorzowie 0:0 z Ruchem i jest na dobrej drodze do wyeliminowania z tych rozgrywek 14-krotnego Mistrza Polski.
Wyniki pozostałych spotkań:
- Legia Warszawa - Górnik Zabrze 1:1 (0:0) (60 min Kucharski; 52 min Kompała); - Hutnik Kraków - Pogoń Szczecin 1:1 (1:1) (7 min Białek; 45 min Węgrzyn); - Polonia Warszawa - Odra Wodzisław 2:2 (1:1) (22 min Szymkowiak, 69 min Ruta, 44 min Sosin, 82 min Sibik); - KSZO Ostrowiec Świętokrzyski - Wisła Kraków 2:3 (1:1) (41 min Popiela, 87 min Krawiec; 26 min Czerwiec, 74 i 90 min Niciński); - Zagłębie Lubin - Hetman Zamość 2:0 (1:0) (43 min Dobi, 88 min Niedzielan); - Amica Wronki - Lech Poznań 3:3 (0:2) (49 min karny Dawidowski, 72 min Dembiński, 90 min Zieńczuk; 21 min Michalski, 24 min Wojciechowski, 52 min Bugaj); - Groclin Dyskobolia Grodzisk Wlk. - GKS Katowice 0:1 (0:1) (31 min karny Kubisz).
Sypniewski w RKS
W ubiegłym tygodniu nowym napastnikiem RKS Fameg został Igor Sypniewski. Był on m.in. piłkarzem ŁKS Łódź, Ceramiki Opoczno, Panathinaikos Ateny i OFI Kreta. Zaliczył również 1 występ w reprezentacji Polski seniorów za kadencji trenera Janusza Wójcika.
Remis we Wrocławiu
Śląsk Wrocław - RKS Fameg 0:0
*Śląsk: Pyskaty - Maciorowski, Wasilewski, Filipczak, Jezierski - Lato, Jawny, Szewczyk, Żytko (76 Sasin) - M. Kowalczyk (57 Rudolf), Sztylka. Trener: P. Nemec.
*RKS Fameg: Borkowski - Wódkiewicz, Prokop, Julcimar - Leszczyński, Myśliński, Trzeciak (79 Jóźwiak), Kalita - Dziuba (65 Jelonkowski), Folc, R. Kowalczyk (87 Nowak). Trener: P. Mandrysz.
Żółte kartki: Szewczyk, Żytko (Śląsk) i Jelonkowski (RKS).
Sędziował: Grzegorz Kasperkiewicz z Poznania.
Widzów: ok. 2,5 tys.
Przedmeczowe opinie znawców futbolu potwierdziły słabszą dyspozycję drużyny gospodarzy. Śląsk osłabiony brakiem napastnika Nazaruka nie stworzył większego zagrożenia przed bramką RKS. Trener Mandrysz zdecydował się na grę trzema napastnikami i w pierwszej fazie meczu RKS wypracował sobie więcej dogodnych sytuacji pod bramką Pyskatego, jednak napastnicy gości ani raz nie zmusili Pyskatego do interwencji. W pierwszej połowie spotkania gra była wyrównana ze wskazaniem na RKS. W 26 minucie Radosław Kowalczyk mając przed sobą Pyskatego i drugiego napastnika RKS wchodzącego w pole karne Śląska zamiast w pole karne popędził z piłką od bramki i obrońcy gospodarzy w porę zażegnali niebezpieczeństwo. W odpowiedzi następiła akcja gospodarzy, ale Julcimar skutecznie wybił piłkę spod nóg rozpędzonego Sztylki, który szykował się do oddania strzału z linii szesnastu metrów. W 31 minucie odnotowaliśmy jedyną sytuację dla gospodarzy, po której mogła paść bramka dla Śląska. Myśliński sfaulował przed polem karnym Sztylkę. Maciej Kowalczyk wykonywał rzut wolny, futbolówka odbiła się od obrońców RKS, ale na szczęście dla gości Borkowski zdążył sparować piłkę na rzut rożny. Bramkarz RKS w przekroju całego meczu bronił pewnie i nie popełnił błędu. najwięcej okazji do zdobycia gola zaprzepaścił w pierwszej połowie Radosław Kowalczyk, który jednocześnie stanowił największe zagrożenie dla zespołu Śląska. W 37 minucie Leszczyński zagrał dokładnie piłkę do Trzeciaka, ten przedłużył podanie do Kality, który zagrał w pole karne do Kowalczyka, którego przed oddaniem strzału ubiegli obrońcy Śląska. Najlepszą jednak okazję zaprzepaścił Radek na dwie minuty przed przerwą, kiedy to Folc po prawej stronie boiska otrzymał prezent od obrońców przeciwnika, uciekł z piłką niemal do narożnika pola karnego i dośrodkował dokładnie w pole karne do nadbiegającego Kowalczyka. Temu nieco przeszkodził wybiegający z bramki Pyskaty i napastnik RKS strzelił ponad pustą bramką Śląska.
Po przerwie kibice obejrzeli marne widowisko, RKS cofnął się wyraźnie broniąc remisu i grał z kontry. Stąd też stroną częściej atakującą był Śląsk. Jednak z ataków gospodarzy nic nie wynikało, bo zawodnicy rozgrywali piłkę chaotycznie i w sposób sygnalizowany, nie stwarzając większego zagrożenia bramce Borkowskiego. W 80 minucie na strzał z dystansu zdecydował się Sztylka, ale Borkowski nie dał się zaskoczyć. Tuż przed końcowym gwizdkiem arbitra z Poznania, który dobrze prowadził zawody Mirosław Myśliński, zadziwiający wysoką formą, zdecydował się na strzał z 40 metrów. Pyskaty przepuścił piłkę pod rękami. RKS wywalczył tylko rzut rożny, bowiem strzał był minimalnie niecelny. Z ulgą westchnęli zawodnicy gospodarzy, bo gdyby piłka zmierzała w światło bramki, to RKS miałby pewne trzy punkty, a tak wywalczył jedynie remis.
Jerzy Strzembosz
Zdecyduje PZPN
W ubiegłym tygodniu piłkarze RKS Fameg przeszli badania wydolnościowe i szybkościowe w Bytomiu pod opieką doktora Stanisława Machowskiego, opiekuna kadry narodowej.
Radomszczanie czekają na arbitraż Polskiego Związku Piłki Nożnej w sprawie Jacka Markiewicza, który przybył do naszego klubu z Białegostoku. Beniaminek II ligi Jagiellonia zażądała za niego ogromną kwotę (nieoficjalnie mówi się aż o 200 tys. dolarów). Kluby nie doszły do porozumienia, więc o ekwiwalencie za piłkarza zadecyduje Wydział Gier PZPN, który ostatnio był zbyt zajęty meczami reprezentacji. Do czasu rozstrzygnięcia sporu zezwolono na występy Markiewicza w RKS Fameg.
Z Radomska odesłano Argentyńczyka Ariela Omero Pereza, który tylko wyglądem, a szczególnie znaczną tuszą, przypominał sławnego niegdyś swego rodaka Diego Maradonę.
Być może jeszcze we wrześniu na boisko wróci Paweł Sobczak, który tak udanie zadebiutował w RKS Fameg w rewanżowym spotkaniu z Polarem Wrocław w Pucharze Ligi. Już w następnym spotkaniu z Pogonią Szczecin w drużynie z Radomska może zadebiutować kolejny nabytek RKS Fameg Igor Sypniewski, który ostatnie 4 lata spędził w Grecji (Kavala, Panathinaikos Ateny, OFI Kreta). Piłkarz ma pomóc drużynie do momentu znalezienia klubu na zachodzie Europy.
(dk)
Rozmowa z bramkarzem RKS Fameg - Bogusławem Wyparło
Bogusław Wyparło urodził się 29 listopada 1974 roku w Mielcu. Jest wychowankiem Stali Mielec - dwukrotnego Mistrza Polski, klubu, w którym swe wielkie kariery zaczynali tacy reprezentanci Polski, jak Grzegorz Lato, Henryk Kasperczak, Zygmunt Kukla czy Włodzimierz Ciołek. Jest wielokrotnym reprezentantem Polski drużyn juniorskich i olimpijskiej (Atlanta 1996). 3 razy wystąpił w reprezentacji Polski seniorów. W polskiej ekstraklasie rozegrał 252 spotkania. Z żoną Ewą mają córeczkę Weronikę.
Nigdy nie odpuszczamy
Od początku swojej kariery chciał pan być bramkarzem?
- Tak. Zaczynałem w VI klasie szkoły podstawowej. W Mielcu, jak co roku, organizowano klasę sportową o profilu piłki nożnej. Dla wszystkich chętnych ze szkół podstawowych miasta odbył się turniej. zostałem wybrany, zmieniłem szkołę i od tego czasu chodziłem na profesjonalne zajęcia w Stali Mielec.
Dość szybko zadebiutował pan w ekstraklasie?
- Tak. W końcu lipca 1991 roku w derbach ze Stalą Stalowa Wola na wyjeździe. Zremisowaliśmy 1:1.
Jeszcze wcześniej był debiut w reprezentacji Polski juniorów do lat 16?
- Zgadza się. Zadebiutowałem bodajże w meczu ze Związkiem Radzieckim za kadencji trenera Jana Pieszko. W sumie w tej reprezentacji rozegrałem ponad 40 spotkań. Następnie była reprezentacja do lat 18 za trenera Witolda Stasiuka. U niego wystąpiłem około 20 razy. Później była młodzieżówka za kadencji trenerów: Władysława Stachurskiego, Wiktora Stasiuka, Mieczysława Broniszewskiego i również około 40 spotkań. W tym czasie w kadrach juniorskich czy młodzieżowych wszystko się mieszało. W zależności od formy i dyspozycji innych bramkarzy występowało się w reprezentacji do lat 16, 17, 18 lub w młodzieżówce.
Z kim Pan wówczas rywalizował o koszulkę z białym orłem na piersi?
- W reprezentacji do lat 16 rywalizowałem z Adamem Piekutowskim, który teraz broni w Widzewie Łódź, a później było różnie. Walczyłem m.in. z Radosławem Majdanem, Arkadiuszem Onyszko, a później z Jarosławem Talikiem i Tomaszem Bobelem. A w pierwszej reprezentacji z Grzegorzem Szamotulskim i bramkarzami, którzy grają za granicą, a więc Adamem Matyskiem, Kazimierzem Sidorczukiem i Jerzym Dudkiem.
Kto pana prowadził w Stali Mielec?
- Debiutowałem za kadencji Włodzimierza Gąsiora, który teraz jest trenerem Hetmana Zamość. Właśnie on postawił na mnie po odejściu Piotra Wojdygi do Widzewa Łódź. Później byli różni trenerzy. Z tego, co pamiętam w niedługim czasie przyszedł Franciszek Smuda, a później Grzegorz Lato, z którym zdobyliśmy 6. miejsce w ekstraklasie.
Których trenerów szczególnie by pan wyróżnił?
- Nie ukrywam, że najwięcej zawdzięczam właśnie Stali Mielec, bo mnie wychowała i ukształtowała jako piłkarza. Tak więc chciałbym wymienić wszystkich trenerów, bo z nimi w różnych okresach i w różnych grupach wiekowych miałem do czynienia. Najwięcej jednak zawdzięczam tym, którzy grali jako bramkarze. Piotrkowi Wojdydze, który jeszcze jako zawodnik Stali Mielec prowadził z młodszymi grupami zajęcia typowo bramkarskie. Wyróżniłbym również Zbigniewa Klimczaka, który jest mniej znany i również bronił w Stali za czasów Zygmunta Kukli. Właśnie im wiele zawdzięczam, ale również dużo skorzystałem od Franciszka Smudy, Grzegorza Lato czy Włodzimierza Lato.
Kiedy opuścił pan Stal Mielec?
- Po spadku do II ligi w sezonie 1995/1996 przeniosłem się do Sokoła Tychy. Tam w I lidze rozegrałem chyba 13 spotkań, ale kłopoty finansowe klubu spowodowały, że musiałem odejść do Polonii warszawa, do której w międzyczasie zostałem sprzedany. Było to w przerwie zimowej sezonu 1996/1997, ale w styczniu znalazł się kupiec, ŁKS Łódź, i zostałem sprzedany definitywnie.
W Łodzi odnosił pan największe sukcesy?
- Tak. Najpierw zajęliśmy w tabeli 6. miejsce, a w sezonie 1997/1998 wywalczyliśmy tytuł Mistrza Polski. Niestety, w następnym sezonie zajęliśmy dopiero 11. miejsce.
Kto w tym czasie trenował ŁKS?
- Przede wszystkim Marek Dziuba, z którym wywalczyliśmy tytuł, a międzyczasie Ryszard Polak. Najmilej wspominam pierwszego z nich.
Po zdobyciu tytułu Mistrza Polski graliście w Europejskich Pucharach?
- W rundzie przedwstępnej do Ligi Mistrzów wylosowaliśmy drużynę z Azerbejdżanu, którą dwukrotnie pokonaliśmy. Niestety, później trafiliśmy na Manchester United, z którym przegraliśmy 2:0, a u nas padł wynik bezbramkowy. W Pucharze UEFA odpadliśmy z AS Monaco.
W tym czasie zadebiutował pan w pierwszej reprezentacji?
- Tak. Choć powołanie do kadry otrzymałem jeszcze, gdy grałem w Stali Mielec, ale nie udało się wówczas zadebiutować. Zadebiutowałem dopiero za kadencji trenera Janusza Wójcika. W meczu z Ukrainą w Kijowie po kontuzji w 35. minucie zmieniłem Kazia Sidorczuka. Mimo że przez ostatnie pół godziny graliśmy w dziesiątkę, wygraliśmy 2:1. Później wygraliśmy ze Słowacją w Bratysławie 3:1 i zremisowaliśmy na Malcie z Finlandią 1:1.
Zamierza pan jeszcze walczyć o powrót do kadry narodowej?
- Na pewno będzie bardzo trudno. Na razie chciałbym wywalczyć sobie miejsce w podstawowym składzie tutaj, w Radomsku, a później zobaczymy.
Kiedy odszedł pan z ŁKS-u?
- W sezonie 1999/2000 zostałem wypożyczony do Legii Warszawa, gdzie przez pół roku siedziałem sobie na ławeczce. Później wróciłem do Łodzi i zostałem wypożyczony na rok do Ceramiki Opoczno, gdzie rozegrałem wszystkie spotkania oprócz jednego.
W tym meczu pauzował pan z powodu kartek?
- Nie. Była to decyzja trenera.
Jest pan definitywnie piłkarzem RKS Fameg?
- Nie. Zostałem wypożyczony z ŁKS-u.
Na jak długo?
- Szczerze mówiąc, nie wiem dokładnie, jakie były ustalenia między prezesami. Tak więc trudno mi powiedzieć, ale chciałbym zostać w Radomsku jak najdłużej.
Miewał pan poważniejsze kontuzje?
- Nie. Na szczęście - odpukać w niemalowane drewno - poważniejsze kontuzje, które eliminowałyby mnie z gry, na razie mi się nie przydarzyły. Mam nadzieję, że tak zostanie.
RKS Fameg jest absolutnym beniaminkiem, 1/4 sezonu mamy już prawie za sobą... Czy start radomszczan w I lidze mógłby być bardziej efektowny?
- Na pewno mógłby być bardziej efektowny. Szkoda straconych punktów, szczególnie w meczach z Groclinem Dyskobolią Grodzisk Wlkp., Legią warszawa i Amiką Wronki. Z tego, co widzę, trochę nieszczęśliwie przegrywamy lub remisujemy. Po prostu płacimy w dalszym ciągu frycowe.
Wróćmy na chwilę do meczu z Legią. Radosław Wróblewski, przy pierwszej bramce, z wyskoku faulował Jacka Trzeciaka...
- Tak jak już powiedziałem po meczu: według mnie to był ewidentny faul Wróblewskiego. Gdyby nie skoczył na plecy Trzeciakowi i nie staranował go, to prawdopodobnie nie doszedłby do tej piłki i Jacek by ją wybił.
Jak w Radomsku przyjęli Pana kibice?
- Bardzo dobrze i jestem im za to wdzięczny.
A jak nasza publika kształtuje się na tle tej z Mielca, Łodzi czy Opoczna?
- Wypada bardzo dobrze. Nie słychać, przynajmniej na boisku, jakichś docinków do piłkarzy. Niejednokrotnie się to zdarzało na innych stadionach. Może dzieje się tak dlatego, że gdzie indziej jest już nasycenie piłką ligową, a tutaj I liga jest dopiero pierwszy rok. Jest w Radomsku kulturalni i w porządku. Myślę, że w dalszym ciągu tak będzie.
W meczu z Polarem Wrocław w Pucharze Ligi dało się słyszeć na trybunach różne głosy?
- Tak jest na każdym stadionie. W pierwszej połowie za wszelką cenę chcieliśmy zdobyć gola, to się nie udawało. Na początku drugiej połowy straciliśmy bramkę i zrobiło się troszkę nerwowo. A jako pierwszoligowiec z takimi zespołami powinniśmy wygrywać i to wysoko. Trudno się dziwić kibicom, którzy również byli zdegustowani, ale chłopcy stanęli na wysokości zadania i szybko zrobiło się 4:1. Uważam więc, że ostatecznie byli zadowoleni.
Najważniejsze to utrzymać I ligę dla Radomska. Rozgrywki pucharowe zatem odpuścimy?
- Prezes Tadeusz Dąbrowski nakreślił nam takie założenie, że nie odpuszczamy żadnych rozgrywek. Nieważne, czy to Puchar Polski, czy też Puchar Ligi. Wiadomo - najważniejsza jest liga, bo musimy się utrzymać, ale nie odpuszczamy z tego względu, że z rozgrywek pucharowych są pieniądze zarówno dla klubu, jak i dla piłkarzy. Mamy w miarę szeroką kadrę i wszyscy chłopcy chcą się pokazać, aby przekonać trenera, żeby w następnym np. ligowym meczu postawił na nich.
A jakie są - według pana - szanse na zachowanie I ligi w Radomsku?
- Myślę, że są duże. Oglądałem już takie drużyny, jak Stomil Olsztyn, Górnik Zabrze czy inne zespoły i uważam, że nie jesteśmy od nich słabsi. Jedynie brakuje nam dyscypliny w tym, co robimy na boisku, bo mając tak ułożone mecze jak na Legii czy u nas z Amiką, nie można bawić się ani w linii pomocy, ani tym bardziej w obronie. Niestety, to się nam przytrafiło i przez to straciliśmy cenne punkty.
Czym, poza sportem, pan się interesuje?
- Interesuję się muzyką, a przede wszystkim takimi zespołami, jak Kult czy Kazik na Żywo.
Rozmawiał
Dariusz Kempski
Rozmowa z obrońcą RKS Fameg Grzegorzem Wódkiewiczem
Grzegorz Wódkiewicz urodził się 4 lutego 1971 roku w Strzelnie. Zanim trafił do RKS Fameg reprezentował barwy Zawiszy Bydgoszcz, Amiki Wronki i Zagłębia Lubin. W ekstraklasie rozegrał 191 spotkań, w których zdobył 5 bramek. Z żoną Joanną mają 5-letniego syna Arkadiusza.
Utrzymamy się w I lidze
Uprawiał pan inne dyscypliny, czy też od początku postawił Pan na piłkę nożną?
- Grałem tylko w piłkę nożną. Pochodzę z Gębic, małej miejscowości odległej o 70 km od Bydgoszczy. Była tam tylko drużyna seniorów Noteć Gębica, a ja jako młody chłopak chodziłem 2 razy w tygodniu na treningi z nimi. W piłkę grałem również na SKS-ach. "Prawdziwe" treningi rozpoczęły się dopiero, gdy zdałem do VII Liceum Sportowego w Bydgoszczy, w tamtejszej Zawiszy.
Jak szybko awansował Pan do drużyny seniorów?
- Debiutowałem w I lidze w październiku 1990 roku w meczu z Motorem w Lublinie za kadencji trenera Lecha Szymonowicza. Przegraliśmy wówczas 2:0. Jednak z seniorami trenowałem już 1,5 roku wcześniej, kiedy Zawiszę prowadził Władysław Stachurski.
Jak długo grał pan w Zawiszy?
- W I lidze graliśmy aż do sezonu 1993/1994, kiedy to spadliśmy do II ligi. Zawisza zresztą nigdy później nie awansowała do ekstraklasy, choć w następnym sezonie z Amiką Wronki jeszcze walczyliśmy o awans. W tym czasie oprócz wyżej wymienionych Zawiszę trenowali m.in. Bogusław Kaczmarek, Leszek Jezierski, Adam Topolski, Zbigniew Stefanik, Bronisław Waligóra, Ryszard Urbaniak, wszyscy mniej więcej po pół roku.
A jak trafił pan do Amiki Wronki?
- Pomógł mi w tym obecny reprezentant Polski Paweł Kryszałowicz. Pomagałem mu, gdy odbywał służbę wojskową w Zawiszy. On wcześniej poszedł do Wronek i wydaje mi się, że mnie tam zarekomendował. W pierwszych meczach w I lidze Amikę kolejno prowadzili Grzegorz Lato, Marian Kurowski, Wojciech Wąsikiewicz, Stanisław Gzil - najlepszy trener z jakimkolwiek pracowałem.
A dlaczego akurat trenera Gzila tak pan wyróżnia?
- Trener Gzil ma naprawdę bardzo dobry warsztat szkoleniowy, a ponadto jest wspaniałym człowiekiem. Chciał wprowadzić w Amice system zachodni, ale nie zdało to egzaminu i musiał odejść z klubu. Ogólnie, mimo to jest bardzo dobrym fachowcem.
Grał pan również w Zagłębiu Lubin?
- Tak. W sezonie 1997/1998 miałem półroczny epizod w Zagłębiu Lubin, do którego zostałem wypożyczony. Drużynę prowadził wówczas Andrzej Szarmach. W Zagłębiu rozegrałem 5 spotkań; złapałem kontuzję i powróciłem do Amiki, gdyż miałem z nią podpisany aktualny kontrakt, który później przedłużyłem o następne 2 lata.
Często był pan trapiony przez kontuzje?
- Miałem tylko jedną poważną kontuzję. Właśnie w Zagłębiu Lubin naderwałem wiązadło w stawie skokowym w lewej nodze, a pozostałe to źle postawione diagnozy. Wliczając rehabilitację nie grałem w piłkę przez 7 tygodni. Bywało, że stawianie diagnozy trwało nawet 3 miesiące, kiedy nie grałem, a nikt nie mógł powiedzieć jakiej doznałem kontuzji. Za pierwszym razem pojechałem do doktora Martensa do Belgii, gdzie dostałem zastrzyk i już po 3 dniach byłem gotowy do gry. Następnie znów w Polsce nikt nie mógł stwierdzić co mi dolega i pojechałem do doktora Schrenka do Austrii. Tam lekarz zrobił mi zabieg i już po 10 dniach byłem gotowy do gry. W tym przypadku również nie grałem przez 3 miesiące. W innych przypadkach jeździłem do warszawy, Piekar Śląskich na rezonans magnetyczny, prowadzono mi inne badania, a prawda jest taka, że poważną kontuzję miałem tylko raz. Mam widocznie organizm, który trudno zdiagnozować.
Amika największe sukcesy odniosła chyba za kadencji trenera Stefana Majewskiego?
- Tak, choć jeszcze gdy byłem w Zagłębiu, Amika w 1998 roku pod okiem trenera Wąsikiewicza zdobyła Puchar Polski i Superpuchar. Po moim powrocie do Wronek Amikę później trenowali Marian Kurowski, Mieczysław Broniszewski, ponownie Kurowski, przejściowo Jurij Szatałow, a od maja 1999 roku, aż do końca ubiegłego sezonu Stefan Majewski. Właśnie za jego kadencji 2-krotnie zdobyliśmy Puchar Polski, a w 1999 roku Superpuchar. Amica tym samym została drugą drużyną, która 3 razy z rzędu zdobyła Puchar Polski.
Występowaliście również w Pucharach Europejskich?
- Tak. W sezonie 1998/1999 odpadliśmy w 1/16 finału Pucharu Zdobywców Pucharów z holenderskim SC Heerenveen. Rok później w Pucharze UEFA wyeliminowaliśmy Bröndby Kopenhaga, a odpadliśmy w 1/32 finału przegrywając 2-krotnie z Atletico Madryt. W ubiegłym sezonie odpadliśmy na tym samym etapie rozgrywek z Herthą BSC Berlin.
Poprzedni sezon nie był dla pana udany?
- Tak, w lidze i w pucharach do momentu przytrafienia mi się urazu w październiku. Po powrocie do pełnej dyspozycji zostałem odsunięty do drugiej drużyny Amiki przy czym nie zadecydowały o tym moje umiejętności sportowe, a inne sprawy, o których nie chciałbym mówić.
W I lidze zdobył pan, jak na razie, 5 bramek. Pamięta pan tę pierwszą?
- Tak. W listopadzie 1993 roku w meczu z Pogonią w Bydgoszczy zdobyłem prowadzenie na 1:0. Niestety w drugiej połowie wyrównał Robert Dymkowski i zremisowaliśmy 1:1.
A jak trafił pan do Radomska?
- Po pierwszym meczu zadzwonił do mnie trener Piotr Mandrysz, a jak się dalej potoczyło, o to trzeba zapytać kogoś innego.
Został pan definitywnie wykupiony?
- Tak. Ponieważ od 1 września mają wejść nowe przepisy transferowe i kluby nie chcą wypożyczać piłkarzy. Musiałbym mieć podpisany kontrakt z Amiką, a on zakończył się 1 lipca. Ani ja, ani Amika, nie chcieliśmy dalej ze sobą współpracować, 6 lat to wystarczający okres.
A jak pan oceni start RKS Fameg w ekstraklasie?
- Trudno jest mi oceniać mecze, których nie widziałem. Wydaje mi się, że gdybyśmy mieli więcej szczęścia to mielibyśmy 2 lub 3 punkty więcej. Wtedy byłoby zupełnie inaczej. Beniaminek ma zawsze gorzej od pozostałych zespołów. Są przecież o wiele większe miasta od Radomska, gdzie nie ma ekstraklasy. Z drugiej strony w mniejszych miastach jak Wronki, czy Grodzisk Wielkopolski, są stabilne zespoły, dlatego też wszyscy patrzą tam na piłkę z umiarem. Być może za jakiś czas w Radomsku będzie podobnie.
Jak ocenia pan szanse na utrzymanie w I lidze?
- Gdybym nie widział szans na utrzymanie w ekstraklasie, to nie skorzystałbym z tej oferty. Uważam, że spokojnie utrzymamy się w I lidze.
Wiadomo - najważniejsze jest utrzymanie. Czy w związku z tym rozgrywki pucharowe potraktujemy ulgowo?
- Nie. Nie można powiedzieć, że to są mniej ważne mecze, ale właśnie w nich powinni się sprawdzać nowi zawodnicy, może będą następni, i zmiennicy. Wszystko powinno się wygrywać. Pucharowe spotkania pomogą w zgraniu się zespołu.
Jak długo jeszcze zamierza pan zajmować się piłką?
- Jak tylko mi na to zdrowie pozwoli. Myślę, że jakieś 5 lub 6 lat.
A czy po zakończeniu kariery zostanie pan przy tej dziedzinie sportu?
- Tak. Studiuję, wspólnie z kilkoma kolegami z drużyny, przy Akademii Wychowania Fizycznego w Gdańsku. Chcę zrobić stopień trenera II klasy. Studia trwają 2 lata dla zawodników czynnie grających w piłkę. Zjazdy odbywają się w okresie letnim i zimowym, w przerwie między rozgrywkami.
W której lidze może pracować trener II klasy?
- W I lidze tylko trener II klasy musi mieć licencjat, czyli uprawnienia praktyczne, jako drugi trener chyba przez 5 lat lub prowadzić zespół III-ligowy.
Czym się pan interesuje?
- Wszystko praktycznie poświęcone jest piłce nożnej i rodzinie. Interesuję się wszystkimi dziedzinami sportu. Na bieżąco jestem ze wszystkimi najważniejszymi imprezami sportowymi. Oprócz piłki najwyżej stawiam żużel, z tego chyba względu, że Tomek Gollob jeździ w Bydgoszczy. Jak tylko mam czas, to jestem na każdym ligowym meczu w Bydgoszczy, czy w Częstochowie. Ponadto interesuję się samochodami.
Najdłużej grał pan w Bydgoszczy i we Wronkach. Jak by pan porównał naszych kibiców z tamtejszą publiką?
- W Radomsku dzieje się coś podobnego jak we Wronkach. Trafiłem do Wronek tuż po awansie do I ligi. Wszystko, podobnie jak tutaj, powstawało po kolei. Nie było u nas boiska treningowego, a już jest, tak samo z trybunami. Z kibicami, wydaje mi się, też jest bardzo podobnie. W takich miastach jak Wronki, czy Radomsko, potrzeba trochę czasu, aby powstał klub kibica z prawdziwego zdarzenia. We Wronkach próbowano to zrobić, ze 6 lat, były Europejskie Puchary, i się nie udało. Ludzie przychodzą mecze oglądać, a nie dopingować. W pierwszych latach Amiki w I lidze we Wronkach też był większy entuzjazm, niż teraz. Przede wszystkim Radomsko jest większą miejscowością. We Wronkach mieszka 12-13 tysięcy ludzi, a w Radomsku około 60 tysięcy. W związku z tym u nas na mecze może przyjść większa liczba kibiców.
Jak pan poznał swoją małżonkę?
- Poznaliśmy się jeszcze w Bydgoszczy. Żona uprawiała lekkoatletykę, ale nie miała większych osiągnięć i dość szybko przerwała swoją karierę.
Rozmawiał Dariusz Kempski
Sypniewski w RKS Fameg
W ubiegłym tygodniu nowym piłkarzem RKS Fameg został były reprezentant Polski - Igor Sypniewski.
Urodzony 11 października 1974 roku, mierzy 182 cm i jest napastnikiem. Piłkarz ma za sobą kilka sezonów w polskiej ekstraklasie. M.in. w sezonach 1993/1994 i następnym w barwach ŁKS Łódź rozegrał tylko 2 spotkania. Następnie przeszedł do Ceramiki Opoczno, gdzie odzyskał wysoką skuteczność. W sezonie 1995/1996 został, z 36 bramkami, królem strzelców ośmiu grup III ligi, a Ceramika wywalczyła awans do II ligi. Już w II lidze Sypniewski zdobył 22 gole, a wśród najskuteczniejszych strzelców wyprzedzili go tylko Jarosław Maćkiewicz z Elany Toruń i Wojciech Małocha z Petrochemii Płock. Po tym sezonie przeniósł się do Grecji do Panathinaikosu Ateny. W międzyczasie na pół roku był wypożyczony do Iraklionu, a ostatnio występował w OFI Kreta.
W 1999 roku Sypniewski zadebiutował w reprezentacji Polski prowadzonej wówczas przez Janusza Wójcika. 16 czerwca w 67. minucie zmienił Artura Wichniarka w meczu z Brazylią (0:2), który został rozegrany w Bangkoku. Nie było to jednak spotkanie oficjalne. Trzy dni później w 70. minucie zmienił Mariusza Nosala w meczu z Nową Zelandią (0:0) (w karnych nieoficjalnie 5:4 zwyciężyli Polacy), który również rozegrano w Bangkoku. Niestety, po przegranych eliminacjach do Mistrzostw Europy Sypniewski nie znalazł uznania w oczach nowego selekcjonera Jerzego Engela.
Nowy napastnik RKS Fameg jeszcze w lipcu miał oferty z włoskich klubów: Bolonii (Serie A) i Bari (Serie B). Później agencje podały, że Sypniewski zagra w Panoniosie Ateny. Jak się okazało - wszystkich ubiegł wiceprezes klubu z Radomska Tadeusz Dąbrowski i Sypniewski został piłkarzem RKS Fameg. (dk)
Debiut wychowanka
W ostatnich tygodniach w reprezentacji Polski U-17 prowadzonej przez trenera Krzysztofa Słabika (drugim trenerem jest Mirosław Bulzacki) zadebiutował wychowanek Radomszczańskiego Klubu Sportowego Cezary Stefańczyk, który urodził się 21 lutego 1984 roku w Radomsku.
Polacy w Niemczech pokonali tamtejszych rówieśników 2:1, a jedna z bramek dla polskiej reprezentacji padła właśnie z podania Stefańczyka. Po udanym debiucie piłkarz RKS Radomsko został przez selekcjonera powołany na Międzynarodowy Turniej Piłkarski, który odbędzie się w Nymburku w Czechach.
Jeśli Stefańczyk w dalszym ciągu będzie się tak rozwijał, to być może w przyszłości doczekamy debiutu, trzeciego po Jerzym Sadku i Janie Benigierze, radomszczanina w reprezentacji Polski seniorów.
(dk)
W ubiegłym tygodniu RKS Fameg wypożyczył kolejnych piłkarzy.
Kolejne wypożyczenia
Pierwszym z nich był trzeci bramkarz Damian Kozik (urodził się 9 stycznia 1982 roku w Tychach, a do naszego klubu trafił w styczniu 2001 roku), który w ubiegłym sezonie rozegrał 2 spotkania w II lidze, a ostatnio powołany został na konsultacje reprezentacji U-20 prowadzonej przez Edwarda Klejindinsta.
Drugim piłkarzem jest wychowanek RKS Radomsko (urodził się 5 marca 1972 roku w Piotrkowie Tryb.) Robert Kurek, który ostatnio grał w IV lidze śląskiej w Goliardzie Kościelec. Robert początkowo grał na pozycji napastnika, a za kadencji trenera Marka Wozińskiego (gdy ten po raz pierwszy pracował w Radomsku) został "przekwalifikowany" na obrońcę. Przez kilka lat występów w II lidze zdobył dla RKS Fameg 8 bramek. Obaj piłkarze zostali wypożyczeni do II-ligowego KS Myszków, a zadebiutowali już w Myszkowie w meczu z Ceramiką Opoczno (1:1), który został rozegrany w środę 5 września. Kurek zdążył już nawet złapać żółty kartonik.
Gol Sypniewskiego
Pogoń Szczecin - RKS Fameg 2:1 (1:0)
1:0 19 min Dymkowski
1:1 71 min Sypniewski
2:1 84 min Podbrożny
n Pogoń Szczecin: Olszewski - Bednarz, Węgrzyn, Gęsior, Stolarczyk - Pokładowski (78 Wolburg), Biliński (46 Ława), Kaczorowski, Kosmalski (53 Kalenga) - Podbrożny, Dymkowski. Trener: M. Kuras.
n RKS Fameg: Borkowski - Nowak (46 Kowalczyk), Prokop, Julcimar, Wódkiewicz - Myśliński, Leszczyński, Kalita, Trzeciak (82 Lewandowski) - Dziuba (46 Sypniewski), Folc. Trener P. Mandrysz.
Żółte kartki: Bednarz, Stolarczyk, Pokładowski (Pogoń) i Prokop (RKS).
Czerwona: Prokop (RKS) w 90 min za drugą żółtą.
Sędziował: P. Wieczerzak z Krakowa.
Widzów ok. 3000.
W przeciwieństwie do meczu inauguracyjnego w Radomsku, gdzie Pogoń była zdecydowanym faworytem i gładko pokonała radomszczan 3:0, piłkarze RKS jechali do Szczecina osiągnąć korzystny wynik. Zespół został wzmocniony kilkoma doświadczonymi i klasowymi piłkarzami, a ponadto w Szczecinie planowany był debiut Igora Sypniewskiego, byłego gracza ŁKS, Ceramiki i Panathinaikosu Ateny. Pierwszą połowę RKS miał zagrać asekuracyjnie i z kontry, by nie stracić bramki. Jednak taktyka gości musiała ulec korekcie po stracie gola w 19 minucie, kiedy zagapienie Prokopa wykorzystał Dymkowski strzelając gola. W pierwszej połowie goście tylko raz poważnie zagrozili bramce Olszewskiego, kiedy piłkę zmierzającą po strzale Trzeciaka pod poprzeczkę na rzut rożny sparował bramkarz. Pogoń w tej części meczu przeważała, a w 38 minucie Podbrożny trafił piłką w spojenie słupka i poprzeczki. Po przerwie trener Mandrysz wprowadził dwóch napastników Kowalczyka i Sypniewskiego i stroną atakującą był RKS. Sporo zamieszania w szykach obronnych gospodarzy stwarzał swoją grą debiutujący Sypniewski, którego z trudem powstrzymywali defensorzy Pogoni. Gracze szczecińscy bronili dostępu do własnej bramki sporadycznie wyprowadzając kontry. W 71 min. Sypniewski otrzymał dokładne podanie z głębi pola szybkim rajdem i zwodem minął z piłką Węgrzyna i będąc niemal na linii kończącej plac gry z zerowego kąta pokonał Olszewskiego wyrównując stan meczu.
Kilka minut później gorąco zrobiło się pod bramką RKS. po przyjęciu futobolówki na piersi przez Leszczyńskiego w polu karnym arbiter wskazał na rzut karny oceniając, że piłkarz RKS zagrał ręką. Obrońcy RKS zaczęli protestować a Gąsior ustawił piłkę na punkcie oznaczonym "jedenaście" metrów, natomiast arbiter po konsultacji z asystentem zmienił decyzję i zarządził rzut sędziowski i w ten sposób utrzymywał się nadal remis. Na sześć minut przed zakończeniem spotkania Leszczyński stracił piłkę w środku pola na rzecz Kaczorowskiego, którego próbował zatrzymać jeszcze Myśliński, ale również nieskutecznie i rozgrywający gospodarzy zagrał dokładnie w pole karne do Podbrożnego, który z bliska nie dał szans Borkowskiemu i ustalił wynik meczu. W przedłużonym już czasie gry Radosław Kowalczyk uciekł z piłką prawą stroną boiska, minął obrońców i strzelił wzdłuż linii bramkowej. Piłkę przejął Olszewski i arbiter po tej akcji zakończył mecz.
Szkoda straconych punktów, remis był w zasięgu ręki. Udanie zadebiutował Sypniewski, który potwierdził duże możliwości i bez wątpienia stanowi ogromne wzmocnienie siły ataku RKS. Trzeba teraz popracować nad grą drugiej linii, aby dokładnie wspierała napastników. Zbyt dużo niecelnych podań zanotował Kalita. następne spotkanie RKS Fameg rozegra 22 września (sobota) o godz. 16.00 w Radomsku ze Stomilem Olsztyn.
Jerzy Strzembosz
I liga
Grupa A
Górnik Zabrze - Polonia Warszawa 0:0; Wisła Kraków - KSZO Ostrowiec 0:1; GKS Katowice - Odra Wodzisław 4:2; Zagłębie Lubin - Widzew Łódź 2:0.
1. Wisła Kraków 8 16 17-8
2. Polonia Warszawa 8 13 14-8
3. Zagłębie Lubin 8 13 12-10
4. Odra Wodzisław 8 13 13-12
5. KSZO Ostrowiec 8 11 9-7
6. GKS Katowice 8 11 12-15
7. Górnik Zabrze 8 6 6-12
8. Widzew Łódź 8 6 5-16
Grupa B
Legia Warszawa - Śląsk Wrocław 3:4; Groclin Grodzisk - Amica Wronki 1:1; Pogoń Szczecin - RKS Radomsko 2:1; Stomil Olsztyn - Ruch Chorzów 0:1.
1. Amica Wronki 8 18 16-8
2. Pogoń Szczecin 8 15 10-7
3. Legia Warszawa 8 13 20-10
4. Śląsk Wrocław 8 11 14-13
5. Groclin Grodzisk 8 11 11-11
6. Ruch Chorzów 8 8 6-14
7. RKS Radomsko 8 6 5-10
8. Stomil Olsztyn 8 5 7-16
Rozmowa z piłkarzem RKS Fameg Julcimarem de Souzą
Kibice nam pomagają
Od kiedy grasz w piłkę nożną?
- Od 8 roku życia. Trochę grałem w drużynie amatorskiej, ale przez większość czasu w trampkarzach, młodzikach i juniorach pierwszoligowego Atletico Mineiro.
Kiedy pojawiłeś się u nas w kraju?
- W styczniu 1997 roku. Wypatrzyli mnie trenerzy ze szkółki piłkarskiej Piotrcovii Ptak. W sumie było w tym trochę przypadku. Do Brazylii przyjechali trenerzy z Polski i dla nich zorganizowano turniej. Dwie godziny przed meczem zadzwonił do mnie jeden z trenerów i zaproponował mi grę. Widocznie wypadłem dobrze, bo po tym turnieju przyjechałem do Polski.
Na początku zapewne miałeś kłopoty z porozumiewaniem się?
- Tak. Język polski jest bardzo trudny, a jak tu przyjechałem nie miałem o nim zielonego pojęcia. Na szczęście w Polsce studiował i pracował w szkółce piłkarskiej mój kolega Josuel Mesias Santos, który mi dużo pomógł. Nawet na treningach były problemy z porozumiewaniem się, ale on zawsze służył pomocą.
Zostałeś więc piłkarzem Piotrcovii Ptak?
- Najpierw byłem w szkółce piłkarskiej Antoniego Ptaka, ale po trzech, czy czterech miesiącach wypatrzył mnie tam ówczesny trener III-ligowej Piotrcovii Ptak, Bogusław Pietrzak i zacząłem grać w jego drużynie. W tym sezonie wywalczyliśmy awans do II ligi.
Jak potoczyła się Twoja dalsza kariera?
- Następnie na pół roku zostałem wypożyczony do Lechii/Polonii Gdańsk, która występowała w II lidze i wróciłem do Piotrcovii Ptak. W przerwie zimowej między rozgrywkami ŁKS Ptak jechał na obóz przygotowawczy do Portugalii. Okazało się, że było tam jedno wolne miejsce i dzięki temu pojechałem z drużyną do Portugalii. Trenowałem tam bardzo solidnie, dobrze wypadałem w meczach sparingowych i trener Bogusław Pietrzak, który właśnie prowadził ŁKS Ptak postanowił wziąć mnie do I ligi. W Łodzi rozegrałem 13 spotkań, z czego większość w pełnym wymiarze początkowo pod okiem trenera Pietrzaka, a od drugiej połowy kwietnia 1999 roku, Ryszarda Polaka. Sezon zakończyliśmy na 11 miejscu. Jednak potem okazało się, że nie będę podstawowym zawodnikiem i po rozmowach z Antonim Ptakiem zostałem wypożyczony do II-ligowego Świtu Nowy Dwór Maz. Tam rozegrałem pięć, sześć spotkań i przeszedłem do Groclinu Dyskobolii Grodzisk Wlk., który występował w I lidze. Zespół trenował Marcin Bochynek, a później na krótko Jerzy Kasalik. Rozegrałem tam tylko 3 mecze w I lidze i kilka w pucharach. Nie poszło mi za dobrze, a gdy Groclin przejął w październiku 1999 roku Janusz Białek nie zagrałem już ani minuty. Tuż przed końcem rundy jesiennej wróciłem do Łodzi. W przerwie zimowej pojechaliśmy na obóz przygotowawczy do Brazylii. Miałem kłopoty ze znalezieniem sobie miejsca w podstawowym składzie i postanowiłem zostać na pół roku u rodziny w Brazylii, a ŁKS w sezonie 1999/2000 spadł do II ligi.
Kiedy ponownie zawitałeś do Polski?
- Wróciłem w czerwcu 2000 roku i zacząłem trenować z III-ligową Piotrcovią Ptak. Rozegrałem tam cztery, czy pięć spotkań i znów wróciłem do ŁKS-u, tym razem do II ligi.
Z tego co się orientuję miałeś w tym roku podpisaną umowę z ŁKS-em, a mimo to grasz w Radomsku. Jak to się stało, że jesteś teraz piłkarzem RKS Fameg?
- Dla mnie gra w III-ligowej Piotrcovii Ptak, tysiące kilometrów od Brazylii, była bez sensu. Dlatego też wspólnie z Marcinem Krysińskim, Michałem Łabędzkim i Michałem Buchowiczem zostałem za darmo wypożyczony do ŁKS-u Łódź. Po rozpoczęciu rozgrywek ekstraklasy prezes RKS Tadeusz Dąbrowski zadzwonił do Antoniego Ptaka. Wspólnie działacze Piotrcovii Ptak, ŁKS-u i RKS Fameg ustalili, że dla mnie będzie lepiej, gdy będę grał w ekstraklasie, a nie w II lidze.
Do kiedy masz podpisaną umowę z RKS Fameg?
- Jak na razie do 30 listopada 2001 roku, a co będzie później to czas pokaże.
Jak Ci się podoba Radomsko?
- Radomsko bardzo różni się od Łodzi. W Łodzi było mi bardzo dobrze. Miałem dużo znajomych, mieszka tam dużo kolegów z Brazylii. Radomsko jest o wiele mniejsze, ale nie narzekam. Mam tutaj bardzo dobre warunki i to jest dla mnie najważniejsze.
Któremu z trenerów najwięcej zawdzięczasz?
- Trudno jest na to odpowiedzieć, gdyż każdy trener ma swój warsztat szkoleniowy, charakter. Na pewno każdy z nich coś wniósł do mojej przygody z futbolem. Dużo pracowałem pod okiem trenera Bogusława Pietrzaka i właśnie on z polskich trenerów najwięcej mi pomógł. W Radomsku jestem dopiero półtora miesiąca i muszę powiedzieć, że również Piotr Mandrysz jest bardzo dobrym trenerem, dlatego iż sam grał w piłkę. Dobrze wie jak ma postępować z piłkarzami. Bardzo dobrze, że rozmawia ze wszystkimi zawodnikami.
Czy w trakcie Twojej kariery miałeś poważniejsze kontuzje?
- Na szczęście nie. Tylko raz skręciłem kostkę, ale nie było to nic poważnego.
Jak oceniasz start RKS Fameg w ekstraklasie?
- Wiadomo, że zawsze beniaminek w I lidze ma gorzej niż inne zespoły. Tutaj gra się inaczej niż w II lidze. Debiut z Pogonią Szczecin nie był zbyt udany. Przegraliśmy 0:3, ale był to tylko jeden mecz. Później było już lepiej. Zremisowaliśmy w Olsztynie ze Stomilem, ale przytrafiła się porażka z Groclinem Dyskobolią Grodzisk Wlk. Uważam, że nie powinniśmy tego meczu przegrać, a co najmniej zremisować. Ale taka jest piłka nożna. Kiedy nie strzela się bramek i kiedy traci się takiego głupiego gola, to nie można wygrać. W spotkaniu z Ruchem Chorzów już pokazaliśmy, że nie jesteśmy takim słabym zespołem, jak to mówili i pisali wszyscy dziennikarze. W tym meczu jak również Warszawie z Legią pokazaliśmy się z dobrej strony. Wydaje mi się, że w Warszawie mieliśmy pecha. Mieliśmy co najmniej 7 sytuacji stuprocentowych i gdybyśmy wykorzystali choć jedną z nich, to zremisowalibyśmy spotkanie. Taka jest piłka. Nie zawsze lepszy klub wygrywa.
Najważniejsze jest utrzymanie klubu w I lidze. Czy w związku z tym odpuścicie rozgrywki pucharowe?
- Z tego co się orientuję, nie będziemy odpuszczać żadnych spotkań. Dlatego też przynajmniej w Pucharze Ligi będziemy chcieli wygrywać i awansować dalej.
Jakie są według Ciebie szanse na utrzymanie RKS Fameg w ekstraklasie?
- W ostatnich meczach pokazaliśmy się już z dobrej strony. Kiedy poprawi się nasza skuteczność, to uważam, że nie będziemy mieli jakichkolwiek problemów z utrzymaniem w I lidze.
Jak przyjęli cię kibice w Radomsku?
- To jest bardzo miłe, że kibice przyjęli mnie bardzo dobrze. Widzę, że chcą mnie, i całemu zespołowi pomagać, dlatego dziękuję im za tak gorące powitanie. Podobnie przyjęli mnie sami piłkarze. Wszyscy rozmawiają ze mną i traktują mnie na równi. Bardzo się cieszę z tego, że mogę w Radomsku spokojnie pracować.
Spróbuj porównać ligę brazylijską i ligę polską?
- Ligi te bardzo różnią się od siebie. Tutaj gra się bardzo szybko i ostro. Ponadto dużo jest walki bark w bark i przede wszystkim trzeba dużo biegać. Natomiast w Brazylii gra się klasycznie. Wiadomo wszyscy są bardzo dobrze wyszkoleni technicznie. Jest wiele pojedynków jeden na jeden. Na tym polega zasadnicza różnica między ligą brazylijską a polską.
Co robisz w wolnych chwilach?
- Bardzo lubię oglądać telewizję. Ponadto mam Play Station i często gram. Oglądam również filmy na wideo. Często po kilka godzin przesiaduję w kawiarni Internetowej, aby dowiedzieć się, co dzieje się w Brazylii w sporcie czy w polityce. Kilka tygodni temu zaczęła się tam liga, ja jestem kibicem Atletico Mineiro i na bieżąco śledzę ich wyniki. Ponadto czytam gazety i tak zabijam czas.
Rozmawiał Dariusz Kempski
Puchar Polski
W środę 12 września na czterech stadionach rozegrane zostały mecze rundy wstępnej Pucharu Polski.
Wyniki
KS Myszków - Dolcan Ząbki 7:0 (2:0); Zagłębie Sosnowiec - Stal Stalowa Wola k. 5:6, 2:2 d (0:1, 1:1); Hetman Zamość - Lechia Gdańsk 3:0 (2:0); Polar Wrocław - Polonia Bytom 1:0 (0:0).
Wczoraj zostały rozegrane mecze 1/32 finału Pucharu Polski. RKS Fameg w Toruniu zmierzył się z tamtejszym TKP (wyniki i omówienie spotkania w następnym numerze).
Pozostałe pary: Orzeł Wojcieszów (okręg Dolnośląski) - Polar Wrocław, Orlęta Łuków (okręg Lubelski) - KSZO Ostrowiec Święt., Pogoń Świebodzin (okręg Lubuski) - Włókniarz Kietrz; Widzew II (okręg łódzki) - Hetman Zamość; Cracovia (okręg Małopolski) - Lech Poznań; KS Łomianki (okręg Mazowiecki) - Ceramika Opoczno; Małoparzew - Ozimek (okręg Opolski) - Tłoki Gorzyce, Stal Sanok (okręg Podkarpacki) - Górnik Łęczna; Wigry Suwałki (okręg Podlaski) - Świt Lukullus; Nowy Dwór Maz.; Kaszubia Kościerzyna (okręg Pomorski) - ŁKS Łódź; Rozbark Bytan (okręg Śląski) - Odra Opole; Pogoń Staszów (okręg Świętokrzyski) - KS Myszków; Polonia Elbląg (okręg Warmińsko-Mazurski) - GKS Bełchatów; Victoria Września (okręg Wielkopolski) - Stal Stalowa Wola i Pogoń II Szczecin (okręg Zachodniopomorski) - Górnik Polkowice.
(dk)
RKS wygrywa
RKS Fameg - Stomil Olsztyn 2:0 (1:0)
1:0 - 45. min Kalita
2:0 - 56. min Sypniewski
* RKS Fameg: Borkowski, Julcimar, Prokop, Wódkiewicz - Dziuba, Kalita, Trzeciak (56 Myśliński), Leszczyński (87 Klepczyński), Jóźwiak - Sypniewski, R. Kowalczyk (72 Folc). Trener - P. Mandrysz.
* Stomil: Wyłupski - Kłosowski, Lenart, Januszewski, Kościczuk - Berliński, K. Kowalczyk, Święcki (58 Preis), Szulik (67 Salami) - Holc, Bajera (76 Florek). Trener - M. Chojnacki.
Żółte kartki: Prokop, Wódkiewicz, Kalita, Leszczyński (RKS) i Januszewski, Preis (Stomil).
Sędziował - P. Siedlecki ze Szczecina.
Widzów ok. 3 tys.
Dla sąsiadujących w tabeli grupy B drużyn było to bardzo ważne spotkanie - oprócz 3 pkt. za zwycięstwo, w rundzie wiosennej przy równej liczbie zdobytych punktów liczy się także bilans spotkań pomiędzy drużynami. Goście bardzo solidnie przygotowali się do spotkania z RKS Fameg na tygodniowym zgrupowaniu, a piątkowa noc w hotelu "Milenium" w Gomunicach nie była szczęśliwa przed sobotnią potyczką, którą gładko przegrali. Piłkarze RKS tym razem zrezygnowali z bezpośredniego zgrupowania przed meczem i chyba nie była to błędna decyzja. Obie drużyny rozpoczęły spotkanie bardzo asekuracyjnie i nie decydowały się na frontalne ataki, bardziej zabezpieczając tyły. Stomil wystąpił z Holcem po długiej nieobecności piłkarza w Olsztynie, natomiast RKS bez reprezentanta młodzieżówki Marcina Nowaka, który leczy poważną kontuzję. Trener Mandrysz dał szansę od początku spotkania Radosławowi Kowalczykowi, a na ławce pozostał między innymi Mirosław Myśliński. W pierwszej fazie meczu gra toczyła się przeważnie w środkowej strefie boiska i akcje ofensywne przeprowadzane były sporadycznie. Niemniej już w 5. minucie Radosław Kowalczyk po dośrodkowaniu Trzeciaka strzelił obok bramki, a w 28. minucie Jóźwiak próbował zaskoczyć Wyłupskiego strzałem przewrotką, po którym piłka minęła światło bramki. Goście grali chaotycznie, jakby bez wiary w sukces i do przerwy oddali tylko jeden strzał na bramkę, w 35. minucie, który nie mógł zaskoczyć Borkowskiego. Wydawało się, że mało ciekawa pierwsza połowa meczu zakończy się bezbramkowym remisem. Zbliżała się 45. minuta spotkania. Jacek Trzeciak dośrodkował dokładnie na prawą stronę boiska do Mirosława Kality, który ładnym strzałem tuż obok prawego słupka zdobył prowadzenie dla RKS. Była to bramka "do szatni", tak bardzo deprymująca piłkarzy. Chwilę po zdobyciu gola przez RKS arbiter zakończył pierwszą połowę.
Po przerwie stroną atakującą byli gospodarze. W 56. minucie akcję ofensywną zainicjował prawą stroną boiska bardzo aktywny w tym meczu Julcimar, który dośrodkował piłkę w pole karne, ta odbiła się po drodze od obrońcy gości i trafiła pod nogi Sypniewskiego, który mało myśląc silnie strzelił obok bramkarza i podwyższył wynik meczu na 2:0 dla RKS. Kilkanaście minut później przed szansą podwyższenia wyniku stanął Dziuba, ale nie sięgnął piłki po dośrodkowaniu Kowalczyka. W 74. minucie szarżującego na bramkę RKS Salamiego sfaulował Wódkiewicz i mimo rozpaczliwych protestów gości, arbiter podyktował tylko rzut wolny pośredni z linii 16 metrów. Jak potwierdził materiał filmowy, arbiter się nie pomylił. Rzut wolny skutecznie zablokował wracający pod własne pole karne Sypniewski i to była najlepsza sytuacja gości do zdobycia gola. Na pięć minut przed końcem Myśliński omal nie zaskoczył Wyłupskiego strzałem z dystansu i bramkarz gości, źle ustawiony, końcami palców sparował piłkę na rzut rożny. Zwycięstwo RKS w pełni zasłużone.
Jerzy Strzembosz
Liga I
Grupa A
KSZO Ostrowiec - Górnik Zabrze 1:2, Polonia Warszawa - Wisła Kraków 2:0, Widzew Łódź - GKS Katowice 2:0, Odra Wodzisław - Zagłębie Lubin 3:0.
1. Polonia Warszawa 9 16 16-8
2. Wisła Kraków 9 16 17-10
3. Odra Wodzisław 9 16 16-12
4. Zagłębie Lubin 9 13 12-13
5. KSZO Ostrowiec 9 11 10-9
6. GKS Katowice 9 11 12-17
7. Górnik Zabrze 9 9 8-13
8. Widzew Łódź 9 9 7-16
Grupa B
RKS Fameg - Stomil Olsztyn 2:0, Amica Wronki - Legia Warszawa 1:2, Śląsk Wrocław - Groclin Grodzisk 4:3, Ruch Chorzów - Pogoń Szczecin 3:0.
1. Amica Wronki 9 18 17-10
2. Legia Warszawa 9 16 22-11
3. Pogoń Szczecin 9 15 10-10
4. Śląsk Wrocław 9 14 18-16
5. Groclin Grodzisk 9 11 14-15
6. Ruch Chorzów 9 11 9-14
7. RKS Fameg 9 9 7-10
8. Stomil Olsztyn 9 5 7-18
Po meczu ze Stomilem powiedzieli...
*Marek Chojnacki
trener Stomilu Olsztyn, rekordzista wszech czasów pod względem liczby rozegranych meczów w ekstraklasie (456), 4-krotny reprezentant Polski
- Zawody nie stały na wysokim poziomie, ale wiadomo, jaka była stawka tego spotkania. Oba zespoły miały przed meczem bardzo mało punktów. Gratuluję drużynie RKS Fameg zwycięstwa, wygrała ten mecz zasłużenie.
*Piotr Mandrysz
trener RKS Fameg
- Dzisiejsze spotkanie miało duży ciężar gatunkowy. Obojętnie jak potoczą się dalsze rozgrywki, to zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że bezwzględnie spotkanie ze Stomilem musimy wygrać, aby jakiś komfort punktowy w przyszłości nad tym zespołem posiąść. W tej chwili mamy 9 punktów, oczywiście nie jest to dużo, ale cieszy mnie przede wszystkim zwycięstwo zespołu. Uważam, że wygraliśmy zasłużenie. Chociaż mecz nie układał się, szczególnie do przerwy, po naszej myśli. Sądzę, że bramka "do szatni" podłamała gości, a nam dała wiarę w to, że możemy to spotkanie wygrać. Od momentu gdy zdobyliśmy bramkę na 2:0, zespół grał tak, jak mógłbym się po nim spodziewać. Uważam, że piłkarze przeprowadzili kilka ładnych akcji i gra w naszym wykonaniu była już zdecydowanie lepsza.
l Paweł Holc
pomocnik Stomilu Olsztyn
- Straciliśmy bramkę w końcówce pierwszej połowy. Myślę, że to nas troszkę podłamało. W drugiej połowie było odwrotnie. Straciliśmy drugiego gola na początku drugiej odsłony. Można powiedzieć, że tak jakbyśmy stanęli, a gospodarze zaczęli grać. Ale biednemu wieje wiatr w oczy, bo uważam, że sędzia nie podyktował nam słusznego rzutu karnego. Wówczas jeszcze wynik byłby otwarty. Mimo wygranej RKS Fameg jestem pewien, że oba zespoły na wiosnę będą bronić się przed spadkiem, a czy się utrzymają, to jest mi trudno powiedzieć.
*Tomasz Borkowski
bramkarz RKS Fameg
- Myślę, że byliśmy drużyną lepszą. Stworzyliśmy więcej sytuacji. Na pewno bramka "do szatni" ustawiła ten mecz. W drugiej połowie staraliśmy się zagrać z kontry. Kilka niezłych kontr wyszło i po drugiej bramce było po meczu. Nie czuję się pewny na tej pozycji. Cały czas rywalizuję z Bodziem i myślę, że ta rywalizacja dobrze nam zrobi.
*Bogdan Jóźwiak
pomocnik RKS Fameg
- Był to bardzo ważny mecz z tego względu, że praktycznie walczyliśmy o 6 punktów, bo jest całkiem prawdopodobne, że możemy się spotkać ze Stomilem w grupie spadkowej, chociaż do rozegrania zostało jeszcze pięć spotkań. Mecz zakończył się dla nas szczęśliwie. Uważam, że wygraliśmy zasłużenie. W dniu dzisiejszym trener Mandrysz ustawił zespół bardziej ofensywnie, graliśmy innym systemem, dlatego też wyszedłem na boisko od pierwszej minuty. Trener dobiera skład pod przeciwników. Dzisiaj nie mieliśmy nic do stracenia. Musieliśmy ten mecz wygrać. Znów znalazłem się w podstawowym składzie. Mam nadzieję, że odzyskałem zaufanie trenera.
*Igor Sypniewski
napastnik RKS Fameg,
były reprezentant Polski
- Na pewno odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo. Trzeba się piąć w górę tabeli. W trzecim kolejnym meczu udało mi się zdobyć bramkę, to na pewno cieszy, z tego względu, że po trzech miesiącach wracam do formy. Myślę, że będą kolejne gole.
Dariusz Kempski
Puchar Polski
l RKS Fameg, pokonując w środę 19 września w Toruniu tamtejszy TKP (dawna Elana) 3:0 (1:0) w 1/32 finału Pucharu Ligi, zakwalifikował się do kolejnej rundy tych rozgrywek, w których zmierzy się 10 października w Świebodzinie z Pogonią. Pozostałe wyniki:
- wtorek 18 września (jeden mecz)
Wigry Suwałki - Świt/Lukullus Nowy Dwór Maz. 1:2 (0:1); Widzew II Łódź - Hetman Zamość 0:2 (0:2);
- środa 19 września (jeden mecz)
Polonia Elbląg - GKS Bełchatów 2:1 (0:1); Orzeł Wojcieszów - Polar Wrocław 1:4 (1:1); Orlęta Łuków - KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 2:5 (1:1); Pogoń Świebodzin - Włókniarz Kietrz 0:0 k. 2:1; Cracovia Kraków - Lech Poznań 2:2 (2:1) k. 1:4; KS Łomianki - Ceramika Opoczno 1:6 (1:0); Małapanew Ozimek - Tłoki Gorzyce 1:1 (0:0) k. 4:3; Stal Sanok - Górnik Łęczna 0:1 (0:1); Kaszubia Kościerzyna - ŁKS Łódź 1:3 (0:0); Rozbark Bytom - Odra Opole 1:3 (0:2), Pogoń Staszów - KS Myszków 2:3 (1:1), Victoria Września - Stal Stalowa Wola 1:0 (0:0), Pogoń II Szczecin - Górnik Polkowice 1:3 (0:0).
l W środę 19 września zostały rozegrane mecze 1/16 finału Pucharu Polski na szczeblu okręgu piotrkowskiego. Wystartowały tam drużyny z powiatu radomszczańskiego.
Wyniki
Świt Kamieńsk - Czarni Rozprza 1:0 (Karol Konopka); Orzeł Wola Wiązowa - RKS II Radomsko 0:5 (2 Rafał Bałecki, Grzegorz Marchewka, Maciej Ciesielski, Krzysztof Kowalski); Gaik Niedośpielin - Włókniarz Moszczenica 4:0 (2 Przemysław Kornacki, Marcin Wrótniak, Mirosław Kaczmarek); Polonia Rokiciny - Stasiak BAK-POL Gomunice 0:4 (Mirosław Stasiak, Bartłomiej Owczarek, Jacek Kuliberda, Hubert Kościukiewicz); Vis Gidle - Astoria Szczerców (mecz się nie odbył); Pilica Przedbórz - Skalnik Sulejów 1:0 (Marek Jończyk).
Dokończenie tej rundy zaplanowano na środę 26 września. Właśnie tego dnia m.in. Ruch Chrzanowice podejmował u siebie Ceramikę II Woy Bukowiec Opoczyński. Wynik podamy w następnym numerze.
(dk)
Jelonkowski wypożyczony
W ubiegłym tygodniu napastnik RKS Fameg Janusz Jelonkowski został wypożyczony do II-ligowego GKS-u Bełchatów.